Opowieść Łukasza Wierzbickiego, oparta na wspomnieniach Wiesława Lasockiego i innych żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrywania Artyrelii, przedstawia historię niedźwiedzia, który wędrował z Armią Andersa od Persji aż do Szkocji. Nigdy nie słyszałam o Wojtku, bo tak miał na imię ów niedźwiedź, i z dużą przyjemnością oddałam się lekturze.
Książka ujęta jest w formę historii, którą Dziadek opowiada wnuczce. To przepiekny ukłon w stronę Dziadków, którzy dla swoich wnuczek byli najważniejszymi mężczyznami na świecie; wszak Dziadkowie ci umieli wszystko i umieli taaak zajmująco opowiadać.
Przygody Wojtka w polskim wojsku brzmią nieprawopodobnie, ale są prawdziwe. A książka Łukasza Wierzbickiego to doskonały sposób na rozwijanie partiotyzmu (ostatnio nieco się zdewaluowało to pojęcie).
Mam z tej książki jeszcze jeden zysk. Hannę Ordonównę znałam jedynie z pieśni "Miłość ci wszystko wybaczy". A okazuje się, że ona wędrowała wraz z sierocińcem do Libanu i zmarła w Bejrucie. Warto sięgnąć po jej książkę pt. "Tułacze dzieci".
Jestem bardzo zadowolona z lektury "Dziadka i niedźwiadka". Polecam!
Książkę znajdziecie w naszej bibliotece (tutaj)