Gdy na początku marca otrzymaliśmy e-mail z zapytaniem, czy nasza biblioteka byłaby chętna do włączenia się w II Ogólnopolskie Czytanie Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz, od razu udzieliłam sobie pozwolenia podjęcia decyzji - tak!!! Oczywiście ostatnie słowo w tego typu sprawach należy do kierownika, ale i moja żywa reakcja, i sentyment do Jeżycjady samej mojej szefowej sprawiły, że ona również zapałała chęcią przyłączenia się do przedsięwzięcia organizowanego przez wydawnictwo Akapit Press. Wiele naszych filii również ochoczo przyłączyło się do akcji i pierwsze "czytania" mamy już za sobą :)
Moja przygoda z Jeżycjadą zaczęła się chyba w '96. Pierwszą książką z serii, z którą miałam do czynienia, była "Kłamczucha", podarowana mi 6 grudnia przez Mikołaja ;). Książkę i parę innych drobiazgów zostawionych przy moim łóżku odkryłam jakoś w środku nocy. Szybko obejrzałam obrazki, przeczytałam kilka zdań, obwąchałam kartki i położyłam się z powrotem, choć długo nie mogłam zasnąć - bardzo chciałam, by był już ranek i bym mogła poznać treść tej pierwszej "dorosłej" książki (teraz myślę sobie, że strasznie grzeczna byłam - korciło mnie niesłychanie, by już, teraz, natychmiast zacząć czytać, a mimo to przytuliłam głowę do poduszki i walczyłam z bezsennością powodowaną entuzjazmem. Straszne!).
W końcu nastał ranek i mogłam oddać się lekturze. Niestety nie mogłam przeczytać tyle, ile chciałam, ponieważ trzeba było pójść do szkoły... Pamiętam, że wzięłam ze sobą "Kłamczuchę" i podczytywałam na przerwach.
Tak oto narodziła się "przyjaźń" między mną i Borejkami oraz innymi bohaterami powieści, którzy - co odkryłam z ogromną radością - przewijali się tu i ówdzie w innych tomach serii. Do teraz bardzo lubię ten motyw w książkach - nawiązania do sytuacji z poprzednich części, powroty bohaterów itd.
Rodzice, zadowoleni że udał się im Mikołajowi prezent, chętnie kupowali mi kolejne części. Lata mijały, ja doroślałam, zmieniały mi się gusta, również literackie, ale z jakiegoś powodu moje przywiązanie do bohaterów Jeżycjady nie malało. Z radością przeczytałam pewnego dnia w gazecie, że do Katowic zawita sama Małgorzata Musierowicz, by spotkać się z czytelnikami. Był maj 2004 roku, ja byłam już w ogólniaku. W dniu spotkania urwałam się z kilku lekcji, by spokojnie na nie dotrzeć (no dobra, wcale nie musiałam się urywać by zdążyć, bo spotkanie zaczynało się o 17.00, a lekcje kończyły się o 14.20, ale... sami wiecie ;) ). W kolejce przede mną i za mną - głównie dziewczynki w wieku 10-13 z mamami, same mamy przywiedzione siłą sentymentu oraz panie w wieku zbliżonym do wieku autorki - pewnie po autografy dla wnuczek. Wśród tych podekscytowanych, radosnych kolejkowiczów ja - zwracające na siebie uwagę wszystkich indywiduum. Nie wiem dlaczego z takim szokiem przyjęta została moja obecność. Czy to za sprawą moich długich włosów o kolorze granatowej czerni i mocnego makijażu, czy sprawiły to zniszczone glany przewiązane kolorowymi drutami (na dłuższą metę niewygodne w użytkowaniu, nie polecam), a może była to wina poszarpanych dżinsów? Hmmm... teraz tak myślę, że mogło jednak chodzić o pieszczochy z ćwiekami zasłaniające niemal pół mego przedramienia i sfatygowaną koszulkę z Marilynem Mansonem wystylizowanym na Matkę Boską... No, nieważne. Ważne jest to, że zdobyłam autograf, zamieniłam parę słów z autorką moich ulubionych powieści lat młodzieńczych i nie zostałam przez nią ani przez chwilę uraczona jakimś krzywym spojrzeniem. Łał! A więc była taka, jak myślałam - miła, otwarta na każdego czytelnika i niesamowicie ciepła. Zupełnie nie zdziwiła się moim wyglądem, moja obecnością tam. Widać - zna życie. I pewnie dlatego pisze tak ciekawe, porywające kolejne pokolenia czytelników, książki.
Z okazji II Ogólnopolskiego Czytania Jeżycjady chyba znów sięgnę po kilka części serii i też sobie poczytam. Co to będzie? Na pewno "Kłamczucha" - jako ten zaczątek; "Nutria i Nerwus" - bo brakuje mi już lata i upałów, "Brulion Bebe B." - z powodu cudnych limeryków i jeszcze lepszych odpowiedzi wuja Żeromskiego na uwagi w dzienniczku ucznia; "Kalamburka" - by przenieść się w przeszłość... Uch! Wybór jest trudny, chyba przeczytam po raz 1766432 wszystkie części :)